niedziela, 26 maja 2013

osiem

Ta sytuacja mnie wykańczała, miałam już coraz mroczniejsze myśli.. Myślałam że jedna czy dwie fajki nie uzależnią, myliłam się.. musiałam zapalić bo bez tego nie dawałam rady. Chciałam pić tylko pić.. Zamykałam się w pokoju puszczałam jakieś dołujące piosenki i płąkałam , tak bardzo chciałam żeby to był koniec tego przykrego wydarzenia. Gdy puszczałam piosenke którą mi kiedyś wysłał i czytałam nasze stare rozmowy nie wytrzymywałąm i wybuchałam gorzkim płaczem, wtedy byliśmy tacy szczęśliwi i te wspaniałe słowa że nie chce mnie stracić że beze mnie to już nie byłoby to samo , że nie wyobraża sobie życia beze mnie.. Jednak się mylił, nie wiem co u niego.. Już nie miałam żadnej motywacji do leczenia,do bycia,do życia.. Jedyną myślą , która podtrzymywała mnie w tym całym syfie był On.. Jego uczucie , jego dobroć , a teraz? teraz nie mam już nic.. A gdy wspominałam wydarzenia w których byliśmy blisko, nasze pocałunki i ta świadomość, że to już się nie powtórzy skłaniała mnie do samobójstwa...

środa, 15 maja 2013

siedem

Całymi nocami płakałam, chodziłam stale nie wyspana. Pozostali moi przyjaciele nie wiedzieli jak mi już pomóc. O tej całej bolesnej dla mnie sprawie wiedziały zaledwie 2 osoby. Coraz więcej głębokich cięć.. Czy było warto? Sama nie wiem, wiem że w tedy było lepiej, najwięcej tego było na udzie oraz ramionach, moja przyjaciółka była za to na mnie zła , w sumię nie dziwie się pewnie tak samo bym się zachowała.. Postanowiłą mi w tym całym gównie pomóc, byłam jej za to nie zmiernie wdzięczna. Dlaczego? Otóż dlatego, że była jedyną osobą która chciała to załagodzić.. Zadzwoniłą do mnie po to by mnie zawiadomić o tym że do niego napisała. Z jednej strony byłam na nią wściekła że to zrobiła , notomiast z drugiej byłam jej za to wdzięczna. Z tego co mi opowiedziała , wiedziałąm już że nie mam szans na lepsze jutro , jednak mój wybór był prosty .. Postanowiłam, że się nie poddam i będę walczyć o to co dla mnie jest na prawdę bardzo ważnę, nie ważne wtedy było za jaką cene liczyło się tylko to, aby się z nim pogodzić i mieć go już zawsze przy sobie.. Bardzo dużo razy chciałam do niego podejść i zacząć temat, żeby wreszcie to wyjaśnić , jednak za każdym razem tchórzyłam , bałam się, że jednak mnie oleje. Gdy już nabierałam odwagi , znów przychodziłą mi ta myśl dogłowy. Jednak miałam już tego dosyć..

poniedziałek, 13 maja 2013

sześć

Kiedy ta cała sytuacja zaczęła się wyjaśniać, moje życie po woli układało się w całość. Jednak długo się tym nie nacieszyłam... Z każdym nowym dniem ilość moich problemów rosła. A żeby tego było mało, nie były one lekkie. Przyjaciel za którego oddałabym swoje życie i poświęciłabym dla niego co najcenniejsze, porzucił mnie w najgorszym momencie... Nie dawałam sobie z tym rady. Popadłam w nałóg, zaczęłam się ciąć i myślałam nad samobójstwem. Ta myśl pojawiała się w moim umyśle coraz częściej. Mój drugi przyjaciel, równie ważny mimo, że wszystko wiedział nie chciał mi pomóc. To naprawdę bolało... Oboje nie zdawali sobie sprawy jak bardzo mnie ranią... A żeby tego było mało moja choroba zaczęła się nasilać ... Rozważałam rezygnacje z leczenia, bo po co żyć skoro straciłam wszystko co było dla mnie najważniejsze? Naprawdę go kochałam, nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo. W ogóle nie zdawał sobie z tego sprawy... Pomimo iż napisał mi, że nie chce mnie znać i mnie nienawidzi to wciąż nie zmieniało faktu, że dalej go kocham i nie mogę przestać o nim myśleć... Ta sytuacja nie pozwalała mi normalnie funkcjonować... Nieprzespane noce dawały siwe znaki, oraz silna chandra... 150 głębokich ran... Tego wszystkiego było dla mnie za wiele. Mój umysł nie mógł się skupić przez to na codziennych czynnościach . Moi najbliżsi mieli mnie dosyć, nie dawali sobie rady tak jak ja. Z minuty na minute stawałam się coraz bardziej nieznośna. Moje marzenia, mój cały świat... Wszystko legło w gruzach. W jednym momencie straciłam wszystko... A w tym całym syfie nie miałam możliwości wyjaśnienia.